Wpisy archiwalne w kategorii
>50
Dystans całkowity: | 902.09 km (w terenie 136.50 km; 15.13%) |
Czas w ruchu: | 48:32 |
Średnia prędkość: | 18.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.00 km/h |
Suma podjazdów: | 13389 m |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 64.44 km i 3h 28m |
Więcej statystyk |
Leskowiec + Łysa Góra
Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano:15.06.2013Kategoria >50
Założyłem wczoraj cienkie opony z myślą o jakiejś dłuższej pętli asfaltowej. Rano okazało się jednak, że z przodu kapeć. Szybka zmian opon na terenowe i szybka zmiana planów.
Asfaltem na Kocierz i potem czerwonym szlakiem na Leskowiec. Całkiem fajnie się kręciło, a piwo w schronisku dało mi moc :) więc po zjeździe żółtym szlakiem odbiłem jeszcze na Ponikiew atakować Łysą Górę.
Zaskakująco mocny trip, biorąc pod uwagę to, że się kiepsko wyspałem. Dobre zaopatrzenie w żarcie i izotoniki robi jednak cuda :) Wisienką na torcie dobowy rekord przewyższenia :)
Asfaltem na Kocierz i potem czerwonym szlakiem na Leskowiec. Całkiem fajnie się kręciło, a piwo w schronisku dało mi moc :) więc po zjeździe żółtym szlakiem odbiłem jeszcze na Ponikiew atakować Łysą Górę.
Zaskakująco mocny trip, biorąc pod uwagę to, że się kiepsko wyspałem. Dobre zaopatrzenie w żarcie i izotoniki robi jednak cuda :) Wisienką na torcie dobowy rekord przewyższenia :)
Dane wycieczki:
Km: | 71.59 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 05:12 | km/h: | 13.77 |
Pr. maks.: | 44.71 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 2243m | Rower: | batmobil |
Kocierz - Leskowiec - Krzeszów
Sobota, 13 października 2012 | dodano:13.10.2012Kategoria >50
Rano zimno, pochmurno i po nocnym deszczu, ale nie padało, więc zaryzykowałem większą, terenową wyrypę.
Padło na Leskowiec, ale szlakami, którymi jeszcze nie jechałem. Na początek Kocierz wariantem terenowym. W Targanicach odbijam na Wielką Puszczę i zaliczam pierwszy konkretny podjazd. Nie wiedziałem, że na tej przełęczy jest aż taka ścianeczka :)
Dojeżdżam do zjazdu na szlak zielony, którym też jeszcze nie jechałem, ale zjeżdżam w dół w kierunku szlaku opisanego przez Genetyka w spisie podjazdów Beskidu Małego. Droga do zwózki drewna wygląda jak niezła autostrada, jeśli się porówna z innymi szlakami w okolicy. Normalnie do wzięcia na raz bez zsiadania, ale dziś było cholernie mokro i opony ślizgały się w błocie i kamieniach. Po drodze słyszę znajomy ryk i profilaktycznie spadam ze ścieżki. Zawsze wieję przed quadami i motorami, a po ostatnim przypadku rozjechania kolesia quadem w tej okolicy wieję nieco szybciej :)
Droga doprowadza mnie do czerwonego szlaku, który wyglądał dziś miejscami tak:

Dalej nie było lepiej i na czerwonym za Kocierzem też sporo konkretnych rozlewisk, ale w większości do objechania bokiem. Widać, że jesień w pełni :)



Im bliżej Leskowca tym więcej słońca, ale nadal zimno, więc w schronisku ratuję się herbatą z cytryną i obserwuję mega kłótnie robotników remontujących budynek obok schroniska. Zanosiło się na małe MMA w plenerze, ale szef ich rozdzielił :)
Na zjazd wybieram dalszy ciąg czerwonego szlaku, który ma mnie zaprowadzić do Krzeszowa. Nie zjeżdżałem jeszcze tędy nigdy i byłem ciekawy jak to wygląda pod kątem podjeżdżania. Wygląda nie najgorzej i oprócz paru stromych fragmentów usianych mega kamulcami, jest to spokojnie do podjechania. Trzeba będzie kiedyś spróbować, chociaż kumpel ostatnio podjeżdżał jakimś wariantem łączącym nieoznakowane, leśne drogi z szlakiem niebieskim. Jedzie się to od Jaszczurowej i podobno też jest całkiem przyjemne.
Na koniec zjazdu jeden widoczek na góry, a drugi na szlak, który zamienia się tam w strumyk. Opony umyte jak na myjni :)


Kusiło mnie jeszcze, żeby spróbować przejechać pasmo Żurawicy, ale to zostawię sobie na inny raz.
Wypad bardzo udany. Trochę tylko zawiodły mnie opony (Kenda Karma) które średnio sobie radzą w mokrym. Ślizgają na kamulcach i łatwo je zapchać błotem, a czyszczą się opornie. Mimo tego, że zimno i czuć już pełnię jesieni, to sama jazda i widoki wynagradzają wszystkie przeciwności. Obadany terenowy podjazd na Kocierz i nowy wariant zjazdu z Leskowca. Oby pogoda pozwoliła, jak rok temu, na takie większe wypady jeszcze tej jesieni :)
Padło na Leskowiec, ale szlakami, którymi jeszcze nie jechałem. Na początek Kocierz wariantem terenowym. W Targanicach odbijam na Wielką Puszczę i zaliczam pierwszy konkretny podjazd. Nie wiedziałem, że na tej przełęczy jest aż taka ścianeczka :)
Dojeżdżam do zjazdu na szlak zielony, którym też jeszcze nie jechałem, ale zjeżdżam w dół w kierunku szlaku opisanego przez Genetyka w spisie podjazdów Beskidu Małego. Droga do zwózki drewna wygląda jak niezła autostrada, jeśli się porówna z innymi szlakami w okolicy. Normalnie do wzięcia na raz bez zsiadania, ale dziś było cholernie mokro i opony ślizgały się w błocie i kamieniach. Po drodze słyszę znajomy ryk i profilaktycznie spadam ze ścieżki. Zawsze wieję przed quadami i motorami, a po ostatnim przypadku rozjechania kolesia quadem w tej okolicy wieję nieco szybciej :)
Droga doprowadza mnie do czerwonego szlaku, który wyglądał dziś miejscami tak:

Błotko na czerwonym szlaku© batou
Dalej nie było lepiej i na czerwonym za Kocierzem też sporo konkretnych rozlewisk, ale w większości do objechania bokiem. Widać, że jesień w pełni :)

W kierunku Leskowca© batou

Jesień w pełni© batou

Jesienny Beskid Mały© batou
Im bliżej Leskowca tym więcej słońca, ale nadal zimno, więc w schronisku ratuję się herbatą z cytryną i obserwuję mega kłótnie robotników remontujących budynek obok schroniska. Zanosiło się na małe MMA w plenerze, ale szef ich rozdzielił :)
Na zjazd wybieram dalszy ciąg czerwonego szlaku, który ma mnie zaprowadzić do Krzeszowa. Nie zjeżdżałem jeszcze tędy nigdy i byłem ciekawy jak to wygląda pod kątem podjeżdżania. Wygląda nie najgorzej i oprócz paru stromych fragmentów usianych mega kamulcami, jest to spokojnie do podjechania. Trzeba będzie kiedyś spróbować, chociaż kumpel ostatnio podjeżdżał jakimś wariantem łączącym nieoznakowane, leśne drogi z szlakiem niebieskim. Jedzie się to od Jaszczurowej i podobno też jest całkiem przyjemne.
Na koniec zjazdu jeden widoczek na góry, a drugi na szlak, który zamienia się tam w strumyk. Opony umyte jak na myjni :)

Okolice Krzeszowa, czerwony szlak© batou

Strumień na czerwonym szlaku© batou
Kusiło mnie jeszcze, żeby spróbować przejechać pasmo Żurawicy, ale to zostawię sobie na inny raz.
Wypad bardzo udany. Trochę tylko zawiodły mnie opony (Kenda Karma) które średnio sobie radzą w mokrym. Ślizgają na kamulcach i łatwo je zapchać błotem, a czyszczą się opornie. Mimo tego, że zimno i czuć już pełnię jesieni, to sama jazda i widoki wynagradzają wszystkie przeciwności. Obadany terenowy podjazd na Kocierz i nowy wariant zjazdu z Leskowca. Oby pogoda pozwoliła, jak rok temu, na takie większe wypady jeszcze tej jesieni :)
Dane wycieczki:
Km: | 72.24 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 05:06 | km/h: | 14.16 |
Pr. maks.: | 53.22 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1870m | Rower: | batmobil |
Wokół Jaroszowskiej + Łysa Góra
Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:19.08.2012Kategoria >50
Rano batmobil przywitał mnie w garażu kapciem. Wczoraj zmieniałem opony na Karmy i coś musiało w tej oponie siedzieć z poprzednich wypadów. Na zmianę miałem tylko dętki do opony 1,5 cala, założyłem i w Wadowicach już zauważyłem, że schodzi z niej powietrze. Mocno już wnerwiony zmieniłem raz jeszcze dętkę na nową z pudełka wcześniej milion razy oglądając oponę z każdej strony. Tym razem się udało i można było jechać dalej, chociaż dętki 1,5 cala do 2 calowych opon to jednak nie jest szczęśliwa kombinacja. Cóż, trzeba ruszyć dupę na zakupy :)
Sam trip pozytywnie, chociaż upał dawał mocno w kość. Wjechałem sobie na szlak wokół Jaroszowskiej tym razem z innej strony niż zwykle, robiąc sporo wysokości asfaltem i to był dobry pomysł :) Potem objechałem jeszcze górkę znanym szlakiem od południa i nieco już zmęczony ruszyłem jednak do Zawadki na Łysą. Podjeżdżało się ciężko i gdyby nie motywacja w postaci super zjazdu żółtym szlakiem to byłoby jeszcze trudniej :)
Spoko wypad, możliwość zaliczenia wielu fajnych szlaków w terenie bez konieczności dojeżdżania do nich za długo asfaltami, no i sporo podjazdów po drodze :)
Sam trip pozytywnie, chociaż upał dawał mocno w kość. Wjechałem sobie na szlak wokół Jaroszowskiej tym razem z innej strony niż zwykle, robiąc sporo wysokości asfaltem i to był dobry pomysł :) Potem objechałem jeszcze górkę znanym szlakiem od południa i nieco już zmęczony ruszyłem jednak do Zawadki na Łysą. Podjeżdżało się ciężko i gdyby nie motywacja w postaci super zjazdu żółtym szlakiem to byłoby jeszcze trudniej :)
Spoko wypad, możliwość zaliczenia wielu fajnych szlaków w terenie bez konieczności dojeżdżania do nich za długo asfaltami, no i sporo podjazdów po drodze :)
Dane wycieczki:
Km: | 52.43 | Km teren: | 15.50 | Czas: | 03:06 | km/h: | 16.91 |
Pr. maks.: | 41.78 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1585m | Rower: | batmobil |
Setka numer 2
Rano zanosiło się na kiepską pogodę i wyjeżdżałem przy pełnym zachmurzeniu, ale ostatecznie skończyło się na klasycznym sierpniowym upale i końcówkę jechałem już w niezłej duchocie.
Ale generalnie spoko. Do poprzedniego rekordu dystansu dorzuciłem jeszcze 4 km :)
Ale generalnie spoko. Do poprzedniego rekordu dystansu dorzuciłem jeszcze 4 km :)
Dane wycieczki:
Km: | 106.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:12 | km/h: | 25.35 |
Pr. maks.: | 47.85 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 875m | Rower: | batmobil |
Leskowiec czerwonym szlakiem z Kocierza
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano:24.06.2012Kategoria >50
Ostatni raz na Leskowcu byłem jesienią i wybrałem wtedy zielony szlak z Andrychowa przez Gancarz. Wybór do bani, bo pod Gancarz się nie jedzie wcale. Tym razem chciałem spróbować czerwonym z Kocierza i był to baaaardzoooo dobry wybór :) Przed samym podjazdem pod Kocierz trochę wymiękałem, Spodziewałem się młynkowania i postojów co chwilę, a tymczasem poszło fajnie. Zero zrzucania na młynek, zero postojów i od znaku z pierwszej foty do bramy ośrodka wyrobiłem się w równe pół godziny.
Kocierz w ogóle wygląda na fajny punkt startowy do wypadów w teren. Kolejny do spróbowania będzie szlak zielony. Albo znów na Leskowiec, albo w drugą stronę do Porąbki. Pod ośrodkiem mijam się z k4r3lem, trochę późno załapałem, że to on i już nie wracałem, żeby zagadać. Jeden z nielicznych bikerów, który pozdrowił na trasie. Pozdro :)
Sam czerwony szlak nie jest jakoś specjalnie trudny i nie ma tu wielkich stromizn, ale z moją tragiczną techniką w terenie i tak fragmenty z dużą ilością luźnych kamieni mnie pokonywały. Dla lepiej zaprawionego w bojach całość pewnie jest do zrobienia w siodle, ale to nie ja ;)
Szlak jest mimo tego rewelacyjny, chyba najlepszy jakim do tej pory jechałem w Beskidzie Małym. Jedyne co mogę mu zarzucić to zbyt wiele fragmentów lasem i za mało widoków, ale to już się czepiam :)
W schronisku pod Leskowcem zasłużone piwo i buła, a zjazd żółtym szlakiem pod Czartak. W planach miałem jechać dalej czerwonym do Krzeszowa i obadać go pod kątem możliwości podjazdu, ale trochę za późno dziś wyjechałem i to musi zostać na kolejny wypad.
Sam żółty nieco mniej zniszczony niż jesienią i można było się bardziej rozpędzić bez obawy o glebę.
Fotek zrobiłem więcej, ale sporo z nich nie wyszło (komóra to jednak nie aparat). Poniżej to co nadaje się do publikacji :)










Kocierz w ogóle wygląda na fajny punkt startowy do wypadów w teren. Kolejny do spróbowania będzie szlak zielony. Albo znów na Leskowiec, albo w drugą stronę do Porąbki. Pod ośrodkiem mijam się z k4r3lem, trochę późno załapałem, że to on i już nie wracałem, żeby zagadać. Jeden z nielicznych bikerów, który pozdrowił na trasie. Pozdro :)
Sam czerwony szlak nie jest jakoś specjalnie trudny i nie ma tu wielkich stromizn, ale z moją tragiczną techniką w terenie i tak fragmenty z dużą ilością luźnych kamieni mnie pokonywały. Dla lepiej zaprawionego w bojach całość pewnie jest do zrobienia w siodle, ale to nie ja ;)
Szlak jest mimo tego rewelacyjny, chyba najlepszy jakim do tej pory jechałem w Beskidzie Małym. Jedyne co mogę mu zarzucić to zbyt wiele fragmentów lasem i za mało widoków, ale to już się czepiam :)
W schronisku pod Leskowcem zasłużone piwo i buła, a zjazd żółtym szlakiem pod Czartak. W planach miałem jechać dalej czerwonym do Krzeszowa i obadać go pod kątem możliwości podjazdu, ale trochę za późno dziś wyjechałem i to musi zostać na kolejny wypad.
Sam żółty nieco mniej zniszczony niż jesienią i można było się bardziej rozpędzić bez obawy o glebę.
Fotek zrobiłem więcej, ale sporo z nich nie wyszło (komóra to jednak nie aparat). Poniżej to co nadaje się do publikacji :)

Początek podjazdu pod Kocierz© batou

Ośrodek wypoczynkowy Kocierz© batou

Plażowicze z Andrychowem w tle :)© batou

Widoczek z czerwonego szlaku na Leskowiec© batou

Wyciąg krzesełkowy widmo w Czarnym Groniu© batou

Skałki na czerwonym szlaku© batou

Leskowiec© batou

Widok z Leskowca na zaporę w Świnnej© batou

Widok z Leskowca na Babią Górę© batou

Izotonik i węglowodany :)© batou
Dane wycieczki:
Km: | 59.63 | Km teren: | 23.00 | Czas: | 04:05 | km/h: | 14.60 |
Pr. maks.: | 53.70 | Temperatura: | 26.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1612m | Rower: | batmobil |
Tropiki
Niedziela, 17 czerwca 2012 | dodano:17.06.2012Kategoria >50
Wyjechałem po 16 z nadzieją na to, że nie będzie aż takiej palmy, ale i tak termometr pokazywał ciągle 30 stopni. Na szczęście lekko wiało, więc aż tak źle nie było. Trasa już objeżdżona, ale ją lubię, więc była powtórka z rozrywki :)
Dane wycieczki:
Km: | 59.97 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:27 | km/h: | 24.48 |
Pr. maks.: | 48.30 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 616m | Rower: | batmobil |
Pierwsza setka :)
Życiówka jeśli chodzi o dystans i średnią prędkość. Trasę wymyśliłem nieco asekuracyjną starając się unikać podjazdów. Okazało się jednak, że poszło dużo łatwiej niż się spodziewałem :) Po drodze padła mi komórka i ślad się urywa jakieś 20 km przed końcem, ale jechałem to tak samo jak zacząłem robiąc tylko dodatkową rundkę po Wadowicach. Na focenie nie miałem specjalnej ochoty, więc tylko jedno zdjęcie :)
Dla mnie to spore osiągnięcie i taki spóźniony prezent na 30 urodziny :)

Dla mnie to spore osiągnięcie i taki spóźniony prezent na 30 urodziny :)

Pierwsza setka© batou
Dane wycieczki:
Km: | 102.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:03 | km/h: | 25.26 |
Pr. maks.: | 54.69 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 650m | Rower: | batmobil |
Do pracy
Dane wycieczki:
Km: | 12.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 22.13 |
Pr. maks.: | 37.89 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | batmobil |
Błąd taktyczny
Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano:22.04.2012Kategoria >50
Jasnowidze z TV i netu zapowiadali deszcz w godzinach popołudniowych. Zmusiłem się więc do nieludzkiego wysiłku wstania wcześniej w niedzielę i po ogarnięciu paru rzeczy ruszyłem o 10:30.
Planu w sumie nie było. Tzn. był wcześniej pomysł ruszenia w jakiś teren, ale to by trzeba było przecież opony zmienić... W ogóle jakieś takie seksualne podejście do kręcenia dziś miałem, ale noga podawała, więc systematycznie omijałem możliwe zjazdy z trasy w kierunku obiadu. W sensie, że domu. Okazało się jednak, że było o jeden zjazd za daleko.
7 km przed chatą łapie mnie wichura połączona z ulewą. Deszcz jeszcze można przeżyć, ale rzucanie przez wiatr po całym pasie już się może źle skończyć, więc stop. Zanim dojechałem do przystanku byłem już cały mokry. Posiedziałem z 20 minut licząc na to, że się uspokoi, ale nie zanosiło się na to. Jak tylko wiatr nieco zelżał ruszyłem dalej. W końcu do celu nie tak daleko.
Moje nowe opony zaliczyły test jazdy po mokrym asfalcie i trzeba przyznać, że świetnie odprowadzają wodę. Najlepiej w twarz i na dupę ją odprowadzają :)
Dotoczyłem się jakoś do domu mokry i zmarznięty. Moje kolana zimna i wody chyba nie lubią, bo w tym deszczu bolały jak cholera.
W sumie szkoda dnia trochę, bo para w nogach była i gdyby nie matka natura to jeszcze bym pokręcił, a może nawet spróbował wreszcie tę pierwszą setkę machnąć. Ale takie "ekstrema" zostają w takim razie na po trzydziestce ;)
Planu w sumie nie było. Tzn. był wcześniej pomysł ruszenia w jakiś teren, ale to by trzeba było przecież opony zmienić... W ogóle jakieś takie seksualne podejście do kręcenia dziś miałem, ale noga podawała, więc systematycznie omijałem możliwe zjazdy z trasy w kierunku obiadu. W sensie, że domu. Okazało się jednak, że było o jeden zjazd za daleko.
7 km przed chatą łapie mnie wichura połączona z ulewą. Deszcz jeszcze można przeżyć, ale rzucanie przez wiatr po całym pasie już się może źle skończyć, więc stop. Zanim dojechałem do przystanku byłem już cały mokry. Posiedziałem z 20 minut licząc na to, że się uspokoi, ale nie zanosiło się na to. Jak tylko wiatr nieco zelżał ruszyłem dalej. W końcu do celu nie tak daleko.
Moje nowe opony zaliczyły test jazdy po mokrym asfalcie i trzeba przyznać, że świetnie odprowadzają wodę. Najlepiej w twarz i na dupę ją odprowadzają :)
Dotoczyłem się jakoś do domu mokry i zmarznięty. Moje kolana zimna i wody chyba nie lubią, bo w tym deszczu bolały jak cholera.
W sumie szkoda dnia trochę, bo para w nogach była i gdyby nie matka natura to jeszcze bym pokręcił, a może nawet spróbował wreszcie tę pierwszą setkę machnąć. Ale takie "ekstrema" zostają w takim razie na po trzydziestce ;)
Dane wycieczki:
Km: | 57.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 24.46 |
Pr. maks.: | 50.15 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 498m | Rower: | batmobil |
Wiślańska Trasa Rowerowa
Sobota, 24 marca 2012 | dodano:24.03.2012Kategoria >50
Ten fragment WTR przejechałem wcześniej w październiku, ale w jednym miejscu pobłądziłem, a potem spotkałem innego bikera, z którym odbiliśmy ze szlaku, bo nie chciał się na trekingu pchać w błoto :) Tym razem pojechałem zgodnie z planem.
Trasa idealna na rozjazd na początku sezonu. Na góry jeszcze chcę poczekać, a WTR daje możliwość lajtowego połknięcia fajnego dystansu z dala od spaliniarzy. Pewnie jeszcze tu wrócę, może na inne fragmenty szlaku.





Trasa idealna na rozjazd na początku sezonu. Na góry jeszcze chcę poczekać, a WTR daje możliwość lajtowego połknięcia fajnego dystansu z dala od spaliniarzy. Pewnie jeszcze tu wrócę, może na inne fragmenty szlaku.

Staw za Stodołami© batou

Wiślańska Trasa Rowerowa© batou

Nielegalne wysypisko przy szlaku© batou

Wisła z Oświęcimiem w oddali© batou

Ładniutki ten szlak :)© batou
Dane wycieczki:
Km: | 64.65 | Km teren: | 14.50 | Czas: | 02:52 | km/h: | 22.55 |
Pr. maks.: | 52.75 | Temperatura: | 21.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 504m | Rower: | batmobil |